W ten sobotni wieczór do snu zapoznajcie się z kolejną historią „Podziel się miesiączką”.

Ile dziewczyn, tyle doświadczeń związanych z Endometriozą. Napisałam jej nazwę z wielkiej litery. To dlatego, że to (także) moja towarzyszka życia. Nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, że wokół nas w wielkim bólu żyją kobiety, które nawet nie wiedzą na co są chore. Okres prawidłowej diagnozy to mniej więcej 8-10 lat. Śmieję, się, że u mnie poszło szybko. Jednak… O tym „jednak” napiszę za moment, żeby być chronologiczną. Jedna na dziesięć kobiet choruje na Endometriozę. Czy to dużo? Jeśli zorganizujemy imprezę na 100 kobiet, 10 z nich będzie chora. Statystycznie oczywiście, choć ze statystyką jestem na bakier. Chorują nawet dziewczynki, które słyszą od lekarzy, że miesiączka musi boleć, że po pierwszej ciąży im przejdzie. Nie wykonuje się więc żadnych badań, bo bycie kobietą zazwyczaj boli i nie można narzekać. Nie mówię, że każdy lekarz powinien posiadać tę właśnie wiedzę. Jednak istnieją broszurki (nie wymagam nie wiadomo czego) dotyczące samobadania piersi. Każda kobieta więc, kiedy wyczuje nieprawidłowość może iść do lekarza i dostać skierowanie na USG. Na temat Endomertiozy się milczy. Nie ma edukacji dla dziewczynek. Nie ma broszurek w poczekalni u lekarza. Choć tu gdzie aktualnie mieszkam zawisły piękne wlepki. W toaletach szkół podstawowych, średnich i na basenach wiszą różowe plakaty z żółtymi napisami. W rogu znajduje się wielki kod do zeskanowania. Sprawdziłam, przekierowuje na stronę z wszelkimi potrzebnymi informacjami.

Teraz napiszę o tym „jednak”. Byłam święcie przekonana, że zaczęłam chorować po cesarskim cięciu. I tu wkracza to magiczne słówko w złotej koronie i obsypane cekinami. Będąc nastolatką, systematycznie co miesiąc, płakałam z bólu. W trakcie trwania miesiączki bywały noce, których nie przesypiałam, ponieważ ból nie pozwalał zmrużyć oka. Na studiach łykałam już środki przeciwbólowe garściami. Każdy kolejny lekarz kiwał tylko palcem i powtarzał, że po ciąży przejdzie. Nie przeszło. Poznanie diagnozy uspokoiło mnie odrobinę. Wiecie, że nie jestem i nigdy nie byłam jedyna? Mój przypadek jest jednak mało drastyczny. Mogę (dość) normalnie funkcjonować. Mam za sobą jedną operację i jedną próbę okiełznania towarzyszki życia farmakologią. Teraz jest naprawdę nieźle. Jednak nikomu nie życzę tego uczucia, które najpierw próbuje rozerwać od środka, by położyć zwiniętą mnie do łóżka i wyciskać z oczu łzy, a z ust słowa modlitwy przeplatane z największymi przekleństwami skierowanymi do wszystkich nadprzyrodzonych sił tego świata. Nie polecam też wszechogarniającego uczucia niemożności. Kiedy nawet wstanie z łóżka wydaje się związane z posiadaniem nadludzkich sił. Boję się każdego spadku nastroju, każdej chwili słabszego samopoczucia (tak fizycznego jak i psychicznego), bo nie wiem ile potrwa, i jak bardzo ciężko będzie mi z tym funkcjonować. Niespodziewanie pojawiły się też nietolerancje pokarmowe. Ograniczam więc dietę, biorę więcej witamin, myślę pozytywnie, zwolniłam nawet obroty. Niestety na każdym kroku dowiaduję się, że to za mało. Muszę zrobić więcej. Muszę kombinować w kuchni, w pracy, w życiu. Unikać stresu i nadmiernego wysiłku. To wyczerpuje i daje świadomość ciągłej porażki. Jednak gdzieś podskórnie czuję, że powinnam robić rzeczy, które chcę, bo nie wiem ile mam. Nie, Endometrioza nie zabija. Ona zabiera kobiecie radość z życia, samodzielność i zdrowie: kawałek po kawałeczku. W zamian daje ból. To raczej słaba zamiana. Ta podstępna choroba potrafi zaatakować nerki, kręgosłup, jelita, a nawet mózg. Jednym słowem: wszystko. Na dokładkę nie tylko ciało cierpi, bo dziewczyny z Endo łapią depresję jak katar. Nie ma się co dziwić, jeśli każda z nas wie, że nie ma na to lekarstwa. Można jedynie stłumić ból, ale nie mamy pewności na jak długo. Czasami na lata, a czasami… ? Jak bardzo potrafi ciągnąć w emocjonalny dół ból kilka miesięcy po operacji, która (czasami nie była pierwsza) na pewno nie była ostatnia.

Dlatego należy edukować, nie tylko lekarzy. Także dziewczynki i dorosłe kobiety (sama wiem, że samodzielne poszukiwanie informacji daje często poczucie zagubienia i przerażenie), żeby były świadome i potrafiły zareagować szybko i prawidłowo. Ponieważ wczesna diagnoza daje większe możliwości. Ponieważ bycie kobietą nie boli. Ponieważ łykanie tabletek garściami jest niebezpieczne i niczego nie naprawia.

Jestem jedna na dziesięć.

Kamila Ciolko-Borkowska